Pięć minut marszu; od naszego hotelu znajdował się rezerwat przyrody Pangandaran. Nie mogliśmy lepiej trafić ponieważ kocham zwierzęta i uwielbiam je obserwować w naturalnym środowisku. Do rezerwatu prowadziły niewielkie betonowe schody zakończone czarną metalową bramą. Zanim jednak przekroczyliśmy jej próg kupiliśmy bilety w pobliskiej kasie, cena dla turysty 60.000 rupii od osoby. Przy wejściu przywitał nas Iłan lokalny przewodnik. Ubrany w pomarańczowo czarną kurtkę z emblematem informującym, że pracuje w rezerwacie. Był miłym uśmiechniętym młodym człowiekiem. Grzecznie zapytał czy chlelibyśmy, aby oprowadził nas i pokazał najpiękniejsze miejsca? I co najważniejsze zaproponował ochronę przed grasującymi małpimi gangami.
Za kwotę 150.000 rupii kupiliśmy swoje bezpieczeństwu i zaspokoiliśmy swoją ciekawość 😉 Iłan został naszym przewodnikiem i osobistym ochroniarzem.
Szliśmy wytyczonymi szlakami za naszym nowo poznanym przewodnikiem. Opowiadał nam o historii tego miejsca o tym jak bardzo lubi swoją pracę i o swojej rodzinie. Pod koniec wycieczki byliśmy dosyć dobrze zaprzyjaźnieni 😉 Rzeczywiście napotkaliśmy stada małp, które okradają nieświadomych turystów. Kradną co tylko mogą , aparaty fotograficzne, kamery, plecaki, okulary i jedzenie. Każdy oddaje w pośpiechu to co ma, aby uniknąć okaleczenia przez Makaka. Przed taką właśnie sytuacją miał obronić nas Iłan. Nauczył nas pokazywania pewnych gestów rękoma, które powstrzymywały małpy przed atakiem. Dzięki temu mogliśmy z bezpiecznej odległości podglądać te małe zwinne stworzenia 😉
Rezerwat była naprawdę piękny i krył w sobie mnóstwo ciekawych miejsc. Nie było klatek, ani ogrodzeń tylko przestrzeń i swoboda, którą cieszyły się zwierzęta. W rezerwacie pomiędzy drzewami były ukryte jaskinie. Tworzyły dom dla licznej grupy nietoperzy. Które zwisały z sufitów i czekały na zmierzch, aby móc pofrunąć na polowanie. Oprócz nietoperzy spotkaliśmy parę okazałych jeżozwierzy, które odpoczywały w swojej małej grocie. Miały piękne biało czarne kolce i zupełnie się nami nie przejmowały. Dobrze, że Iłan miał zapasowe latarki bo bez nich niewiele byśmy zobaczyli. Oprócz pięknych zwierząt z sufitu jaskini i z podłoża wyrastały stalagmity i stalaktyty. Nadawały niesamowity harakter temu miejscu. Co jakiś czas ciszę przerywały spadające krople wody, które drążyły skały. Do jaskiń wchodziliśmy z jednej strony, a wychodziliśmy z drugiej. Sieć tuneli zawsze zaprowadziła nas w ciekawe i nowe miejsce. Dużym zaskoczeniem było wyjście bezpośrednio na plażę gdzie mała sarna spożywała właśnie posiłek. Nie bała się nas tylko bacznie obserwowała i wodziła za nami wzrokiem 😉
W koronach drzew rezerwatu ukrywają się czarne małpy, które w przeciwieństwie do Makaków nie interesują się ludźmi W 2006 roku podczas wybuchu wulkanu na Jawie część z nich otruła się gazem i nie przeżyła;-( Rezerwat zamieszkują również inne stworzenia takie jak sarny, jelenie, jaszczurki, ptaki itd.
Ukoronowaniem naszej wędrówki po rezerwacie było niezwykłe miejsce do którego zaprowadziły nas liczne ścieżki. Doszliśmy do morza Jawajskiego, które łączyło się z białym idealnie czystym piaskiem. To nietypowy widok na wyspie. Ponieważ plaże na Jawie są zazwyczaj czarne. Kolor ten zawdzięczają licznym wulkanom, których na wyspie nie brakuje. Plaża w rezerwacie jest inna ponieważ tuż przy brzegu znajdują się rafy koralowe, a ich szkielety są budulcem dla piasku. Każdy kto chciał mógł odpłatnie wypożyczyć ABC czyli, maskę, fajkę oraz płetwy i popływać w tym nieskazitelnie pięknym rezerwacie. Na plażę przychodziły zwierzęta głównie małpy, które tylko czekały na nieuwagę turystów i kradły co tylko mogły. Nie było dla nas zaskoczeniem, że po wyjściu z wody brakowało ręczników. Można je było później zobaczyć podarte i zawieszone na gałęziach drzew 😉
Rezerwat Pangandaran ma niesamowitą energię może dlatego, że żyją tam szczęśliwe zwierzęta, albo pracują ludzie, którzy kochają swoją pracę i są z niej dumni. Mogłabym to miejsce odwiedzać każdego dnia, ale było jeszcze tyle pięknych miejsc na wyspie, które czekały, aż je odkryjemy………
Zostaw komentarz