Malediwy – nocne nurkowanie z “Diabłami Morskimi”

Malediwy – nocne nurkowanie z “Diabłami Morskimi”

Prawie zawsze kiedy opowiadam o nurkowaniu z mantami osobom, które nie nurkują, słyszę pytanie – “Nie boisz się z nimi nurkować, przecież to niebezpieczne stworzenia?”, albo stwierdzenie – “Przecież ten znany podróżnik, jak mu tam, no wiesz ten, który zginął od kolca jadowego manty”. Pomyślałam sobie, że jest to idealny moment, aby odpowiedzieć na powyższe pytanie i rozwiać wątpliwości.

Rzeczywiście w 2006 roku w Australii, podczas kręcenia podwodnych scen do filmu dokumentalnego, Steve Irwin (łowca krokodyli) podpłynął zbyt blisko płaszczki, A NIE MANTY (jak mylą niektórzy), która poczuła się zagrożona i ugodziła go kolcem jadowym, prosto w serce. Niestety atak okazał się być śmiertelny. Do tej pory udokumentowano, siedemnaście śmiertelnych wypadków z udziałem ogończy zwanych płaszczkami. Na świecie występuje około siedemdziesięciu gatunków tych stworzeń, niektóre są jadowite. Zwierzęta nie atakują ludzi bez powodu, muszą poczuć się zagrożone. Dlatego bardzo ważne jest to, aby pod wodą zachować szczególne środki ostrożności, nie należy podpływać zbyt blisko stworzeń, ani ich dotykać.

Manty zwane diabłami morskimi,  nie posiadają kolca jadowego, tylko ogon, która go przypomina. Są niegroźne dla człowieka, żywią się planktonem i niewielkimi rybami, z niektórymi żyją w symbiozie i pozwalają im na czyszczenie. Manty to prawdziwe olbrzymy,  rozpiętość ich skrzydeł dochodzi nawet do 9 metrów. Jako ciekawostkę dodam, że są  blisko spokrewniona z rekinami.

Podczas naszych wypraw nurkowych, odkryłam w sobie miłość do dużych stworzeń, zwłaszcza mant i rekinów. Miłość przyszła znienacka i bez ostrzeżenia;-) Stało się to na Filipinach, kiedy po raz pierwszy w życiu nurkowałam  z rekinem wielorybim i kosogonem. Od tamtej pory byłam w wielu miejscach na świecie, a moja miłość tylko się pogłębiła 😉

Dzisiaj, punkt programu na który czekałam od pierwszego dnia naszego safari, nurkowanie nocne z Mantami. Tym razem nigdzie nie wypływamy. Nasza łódź, jest zacumowana w pięknej zatoce i czekamy, aż słońce zniknie na horyzoncie. Z tyłu łodzi załoga zamocowała ogromny reflektor, który ma imitować blask księżyc. Jego mocne światło przyciąga plankton, którym żywią się manty. Mamy nadzieję, że przypłyną. Stoimy na łodzi i patrzymy w otchłań oceanu, wypatrujemy tych majestatycznych stworzeń.  Serce zaczyna bić mi jak szalone, kiedy nagle ktoś z załogi krzyczy -manta is here!!!! – i wskazuje palcem jasny punk tuż pod nami. Nagle widzimy ją doskonale, jej ogromne “skrzydła” i paszczę, która się otwiera i zasysa hektolitry wody wraz z planktonem. Pływa tak blisko, że mogłabym ją dotknąć dłonią, jest to jednak niemożliwe. Manta posiada naturalną barierę ochronną skóry, która chroni ją przed infekcjami. Nasze ph  jest zupełnie inne niż diabła morskiego i mogłoby przyczynić się do powstania niebezpiecznego zakażenia.

Do jej grzbietu przyssały się podnawki- ryby z płaskimi głowami zakończonymi czymś na kształt owalnej łaty z wypustkami,  za pomocą której przyczepiają się do “ofiary”. W taki sposób podróżują na gapę i żywią się resztkami pozostawionymi przez nosiciela, w tym przypadku mantę. Jest ich tak dużo, że tworzą coś na kształt jasnego welonu na ciemnym grzbiecie, czasami kiedy diabeł morski robi gwałtowny obrót, aby wessać kolejną porcję planktonu, podnawka odpada i w panice szuka swojego żywiciela. Jest to dość osobliwy widok;-)

Ubieramy się w sprzęt, zabieramy latarki i wskakujemy do wody. Zanurzamy się na głębokość siedem metrów i tam pozostajemy przez godzinę, wisząc nad rafą i obserwując manty w ich hipnotyzującym tańcu. Bardzo żałuję, że powietrze w butli tak szybko się kończy….

 

By |2017-12-08T12:21:49+00:00listopad 26th, 2016|Podróże|0 komentarzy

Autor:

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.