Trogir w środkowej części Dalmacji;-)

Trogir w środkowej części Dalmacji;-)

Na samą myśl o Chorwacji dostawałam alergii, a uśmiech na mojej twarzy zmieniał się w dziwny grymas porównywalnym do tego po zjedzeniu cytryny. Zapierałam się rękoma i nogami, aby tylko tam nie jechać. Już nawet zaczęłam używać określenia Dalmacja, aby lepiej brzmiało dla mojego ucha.  Skąd ta niechęć do tego pięknego kraju?? Otóż przerażają mnie tłumy  Polaków, którzy szczególnie upodobali sobie Chorwację, aby spędzać tam wakacje. Zazwyczaj wybieram miejsca gdzie podczas podroży bardzo rzadko słyszę język polski. Dla mnie podróż to odpoczynek nie tylko od codzienności, ale również od wszystkiego co “polskie”…..

Sama już nie wiem jak to się stało, że dziewiętnastego sierpnia z grupą przyjaciół siedziałam w aucie zmierzającym do Chorwacji 😉 Widocznie los tak chciał i wybrał dla mnie odpowiedni moment, abym odbyła tę podróż.  Wyjechaliśmy późnym popołudniem wesołym “autobusem”, aby o ósmej rano następnego dnia dotrzeć do Chorwacji. Pomimo bólu pleców po czternastu godzinach spędzonych w aucie i pogniecionej twarzy od poduszki wciśniętej pomiędzy oparcie siedzenia, a szybę samochodu ruszyliśmy, dziarskim krokiem na zwiedzanie Trogiru. Było to pierwsze miasto w którym się zatrzymaliśmy po przekroczeniu granicy i w którym wynajęliśmy willę od “Duńczyka” z olbrzymim złotym łańcuchem na szyi 😉 który niewątpliwie świadczy o zamożności portfela, ale nie koniecznie o dobrym guście 😉

Trogir położony jest w środkowej części Dalmacji. Starówka tego uroczego portowego miasta usytuowana jest na wyspie. Aby do niej dotrzeć wystarczy pokonać niewielki most wygięty w łuk jak plecy przeciągającego się kota;-) Kiedy nasze stopy stanęły na wyspie poczułam się jak po drugiej stronie lustra. Naszym oczom ukazała się średniowieczna starówka z niezliczoną ilością zabytków, restauracji i łodzi zacumowanych u wybrzeża wyspy. Od 1997 roku to niezwykłe miasto portowe wpisane jest na listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego Unesco. Czas w Trogirze się zatrzymał, a my na moment razem z nim. Tylko stary zegar na wierzy nieśmiało poruszał wskazówkami i przypominał nam o ulotności chwili. Szliśmy beztrosko wąskimi uliczkami pokrytymi jasnym kamieniem, który przypominał momentami tafle lodu. Był bardzo śliski i wypolerowany przez niezliczoną ilość  stóp, piechurów takich jak my 😉 Miasto zbudowano z jasnego kamienia, a dachy pokryto czerwoną dachówką. Z  malowniczych balkonów  zwisały kaskady kwiatów, a leniwe koty wygrzewały się na murach. Za każdym rogiem czaiła się kolejna porcja zachwytu, a zapach przygotowywanych potraw w pobliskich restauracjach powodował burczenie w brzuchach ;-). Poczułam się jak w Grecji tylko brakowało białych domów i niebieskich okiennic. Miasto było tak energetyczne i wciągające, że nic nie było wstanie zepsuć mi znakomitego humoru. Nawet duża ilość rodaków w białych skarpetach i klapkach;-)

 

 

 

By |2017-12-09T10:22:30+00:00sierpień 26th, 2015|Podróże|4 komentarze

Autor:

4 komentarze

  1. kalinkokin 28 sierpień, 2015 w 08:30 - Odpowiedz

    bardzo pieknie opisana podróz..śliczne zdjecia ..pozdrawiam Ketut

    • Ketut 28 sierpień, 2015 w 09:40 - Odpowiedz

      Ogromne dziękuję za miłe słowa 😉 Pozdrawiam ciepło

  2. Martita 28 sierpień, 2015 w 11:10 - Odpowiedz

    Miałam przyjemność być częścią tej wyprawy… opis idealnie oddaje klimat tego pięknego miejsca w kraju o podobnej kulturze, aczkolwiek tak różnej historii. Wśród ukochanych osób piękne miejsca stają się magiczne, wręcz mistyczne…

  3. megi 3 wrzesień, 2015 w 23:05 - Odpowiedz

    Odczarowuje nie chęć do tego kraju z każdym przeczytanym zdaniem 🙂 jest pięknie, magicznie …. super się czyta i ogląda:)

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.