Nasz “katamaran” z dużą prędkością zbliża się do wyspy Negros, położonej pomiędzy Cebu, a wyspą Panay. Z daleka jawi nam się jako piękny zielony horyzont. Kiedy dopływamy na miejsce, cumujemy łódź tuż przy plaży w kształcie półksiężyca. Wygląda tak jakby ktoś wyciął scyzorykiem kawałek dżungli, a następnie wybudował hotelowe domki i pokrył je liśćmi palmy – bardzo kameralne i egzotyczne miejsce. Mamy wrażenie, że dopłynęliśmy na bezludną wyspę, tylko my, piękna przyroda i kilka psów wygrzewających się na piasku.
Słonce bardzo szybko zachodzi na Negros, niebo robi się pastelowe, a na plaży nie wiadomo skąd pojawiają się rybacy z sieciami, które rozwijają wzdłuż brzegu, aby później wykorzystując siłę mięśni wyciągnąć je z wody. Pomagają wszyscy, dorośli i dzieci, tylko psy leniwie obserwują wszystko z boku. Połów jest znikomy, niewielka ilość maleńkich, srebrnych rybek trafia do plastikowego pojemnika. Rybacy z pobliskiej wioski powtarzają tę czynność każdego dnia o wschodzie i o zachodzie słońca. Wstaję wcześnie rano, zanim jeszcze słońce rozgości się na niebie, aby uczestniczyć w tym swoistym rytuale. Pracownicy centrum nurkowego również już nie śpią, wnoszą butle na łódź i przygotowują ją do wypłynięcia. Pobliskie rafy kryją w sobie mnóstwo piękna, które odkrywamy za każdym razem kiedy zanurzamy się pod powierzchnię wody. Wyspa Negros to istny raj dla nurków.
Zostaw komentarz