Na Cyprze wylądowaliśmy o trzeciej trzydzieści czasu lokalnego. Na lotnisku czekał na nas kierowca z wypożyczalni samochodów AVIS. Po wypełnieniu wymaganych formalności dostaliśmy kluczyki do srebrnego mitsubishi lancera, w którym nie działały światła, a opony przypominały sliki na których moglibyśmy startować w Formule 1, a nie przemierzać bezdroża Cypru;-) Kolejny samochód krztusił się i dławił po uruchomieniu silnika, a właściciel wypożyczalni nie widział w tym nic dziwnego;-) Dopiero trzecie auto spełniło nasze oczekiwania i mogliśmy udać się w kierunku miejscowości Ayia Napa gdzie zarezerwowaliśmy kameralny hotel.
Cypr nie jest popularnym miejscem na urlop w listopadzie. Szczyt sezonu turystycznego na wyspie zaczyna się od czerwca i trwa do końca sierpnia. Przez cały rok natomiast można na Cyprze spotkać niemieckich i rosyjskich emerytów, którzy korzystają z umiarkowanego klimatu wyspy….
Miejscowość Ayia Napa oznacza “Święty Las”, a nazwa ta pochodzi od średniowiecznego klasztoru, który niegdyś stał w centrum miasta i był otoczony gęstym lasem. Ayia Napa położona jest na południowo – wschodnim wybrzeżu wyspy, oddalona zaledwie 40 km od lotniska w Larnace. Słynie z piaszczystych plaż, krystalicznie czystej wody oraz nocnych klubów, które w sezonie otwarte są do wczesnych godzin porannych. Kiedyś ponoć była to spokojna wioska rybacka, a teraz jest to jeden z najpopularniejszych kurortów na wyspie, który szczególnie upodobała sobie młodzież. W listopadzie miejscowość Ayia Napa przypomina wymarłe miasto. Wszystkie dyskoteki i kluby nocne są zamknięte. Jedynie nieliczne restauracje i sklepy z pamiątkami są otwarte dla turystów. Pośród tandetnych fast foodów można odkryć prawdziwe perełki kulinarne, takie jak np. TAVERNA NAPA gdzie jedliśmy najsmaczniejszą rybę na wyspie podawaną z grilowanymi warzywami i dwoma rodzajami ryżu. Nie tylko posiłek był pyszny, ale i rodzinna atmosfera tego miejsca zachęcała gości do pozostania dłużej niż zamierzali 😉 Młode białe wino i tradycyjna muzyka na żywo z pewnością przyczyniła się do tego..
Korzystając z tak pięknie rozpoczętego wieczoru postanowiliśmy przejść się po okolicy. Wieczór był bardzo ciepły, spokojny i przyjemny. Czasami ten spokój zakłócały koty, których na wyspie jest niezliczona ilość. W IV wieku sprowadziła je na Cypr Święta Helena, aby uwolnić wyspę od węży i żmij, które w tamtym okresie były istną plagą. Przyczyniła się do tego ogromna susza, która trwała trzydzieści sześć lat i stworzyła znakomite warunki lęgowe dla tych gadów. Święta Helena miała bardzo dobry pomysł ponieważ koty szybko uporały się z wężami. Gadów na wyspie nie spotkałam, ale kotów całe mnóstwo. Mogłabym nazwać Cypr wyspą tych puchatych futrzków na czterech łapach 😉
Nasze rozważania na temat kotów i wyspy przerwał starszy Pan, który podszedł do nas i poprosił o pomoc w znalezieniu hotelu. Wyszedł po wodę do sklepu i nie mógł trafić z powrotem. Pan okazał się chory na alzheimera i funkcjonował dzięki swojej żonie o której mówił żartobliwie, że ma gps zainstalowanego w głowie i zawsze wie gdzie się znajduje i gdzie powinna iść….. Patrzyłam na tego Pana z ogromnym smutkiem. Widziałam jak bardzo wysila swój umysł i próbuje sobie coś przypomnieć, jaki był bezsilny i zdenerwowany. Na szczęście pamiętał nazwę hotelu i mogliśmy pomóc…
Wspominam o tym epizodzie bo bardzo często zapominamy jak cennym darem jest zdrowie… Doceniajmy każdy dzień i cieszmy się nim…
piekna kolejna wyprawa …śliczne opisy i zdjęcia …super !!! pozdrawiam
za długo, nie da się Ketut ,pomieszkać w Polsce , zaraz rusza w kolejną podróż ,super relacja,zdjęcia bardzo ładne !