Krążymy po Kadyksie już ponad pół godziny i nie możemy zaparkować samochodu. Wszystkie miejsca parkingowe są zajęte, wszystkie parkingi podziemne zapełnione. Czytałam o tym problemie w internecie, że znalezienie miejsca parkingowego w tym mieście graniczy z cudem, ale nie chciałam w to uwierzyć. Ludzie różne rzeczy piszą w internecie i nie zawsze zgodne z prawdą…. W końcu znajdujemy miejsce w bocznej ciasnej uliczce. Zderzak przy zderzaku, później się zastanowimy jak stąd wyjechać, a teraz Kadyks czeka….
Siedzimy na starych, kamiennych schodach katedry w Kadyksie, jemy lody o smaku mango. Popołudniowe słońce sprawia, że ich śmietankowa słodycz rozpływa się w naszych dłoniach. Patrzymy na ludzi, którzy rozstawiają krzesła i przygotowują plac do dzisiejszego święta. Dookoła nas toczy się prawdziwe życie. Wieczorem w Kadyksie odbędzie się uroczystość religijna, ale to dopiero wieczorem, a teraz siedzimy na schodach i jemy lody, a obok nas tętni życie i toczą się rozmowy.
– “Mamo, podobało mi się bardziej na Malediwach, mówi chłopczyk siedzący obok pięknej ciemnowłosej kobiety. Kochanie, odpowiedziała matka, łagodnym, spokojnym głosem. Jeżeli będziemy myśleli o tym, że gdzie indziej byłoby nam lepiej, to nie będziemy mogli w pełni cieszyć się z chwili obecnej. Cieszyć się z tego co mamy, czego doświadczamy. Musimy być obecni tu i teraz. Zobacz ile mamy szczęścia, że możemy tu być”. Masz rację mamusiu, odpowiedział chłopczyk.
Wspaniała matka, z mądrym i chwytającym za serce podejściem?
To prawda kochana. Dziękuję, że do mnie zaglądasz. Przytulam serdecznie