Region Nusa Penida i moje ukochane Manty
Wraz z Michałem jedziemy na plażę Semawang w miejscowości Sanur oddalonej 15 minut samochodem od centrum nurkowego. Plaża jest wąska, ale piękna, otoczona bujną nasyconą roślinnością. Biały piasek przesypuje się pod naszymi stopami. Przy brzegu czekają zacumowane biało błękitne łodzie. Uwielbiam ten wakacyjny luz i spokój. Włosy w nieładzie i japonki na stopach. Zero krytycznych spojrzeń, że czegoś nie wypada. Zamawiamy kawę w małej restauracji tuż przy plaży. Jeden ze stołów zasypany jest kwiatami, koszyczkami bambusowymi i kadzidłami. To z nich powstaną ofiary dziękczynne, które złożymy wypływając w morze. Czekamy na czwórkę turystów, którzy maja płynąć z nami. Okazują się polakami, którzy na stałe mieszkają w Chicago. Lecieli na Bali jeszcze dłużej niż my umilając sobie podróż whiski. Chyba byli trochę zdziwieni, że dwójka polaków przyleciała na Bali. Bo według wszystkich standardów latamy tylko do Egiptu, Tunezji i do Turcji. Wyemigrowali z Polski w latach osiemdziesiątych i już nigdy nie wrócili do kraju. Znają Polskę tylko z telewizji i fatalnych polskich seriali, które oglądają. Mają piękne porcelanowe uśmiechy, amerykańskie akcenty i czują się polakami. Kiedy cała grupa jest już gotowa zabieramy swoje rzeczy i wsiadamy na naszą łódź o wdzięcznej nazwie Eunike 1. Łódź jest bardzo komfortowa i posiada wszystko co jest nam potrzebne. Płyniemy do miejsca zwanego Manta Point w regionie Nusa Penida. kiedy odpływamy od brzegu jeden z Indonezyjczyków, składa ofiarę bogom oceanu i prosi o opiekę. Długa oceaniczna fala wyznacza rytm łodzi. Kołyszemy się, wznosimy i opadamy i tak czterdzieści minut. Na łodzi jest awiomarin na wszelki wypadek jakby ktoś źle się poczuł. Mijamy małe wysepki i inne łodzie, które zmierzają w tym samym kierunku co my. Na horyzoncie majaczy się ląd z małymi domkami i drzewami. Jest idealny dzień, piękny słoneczny. Po Czterdziestu minutach łódź dociera do celu, a my wyglądamy za burtę. Widzimy piękne czarno białe stworzenia, które pływają dookoła nas. Są, duże i majestatyczne. Nie możemy uwierzyć w swoje szczęście. Śpieszymy się, aby założyć sprzęt. Wskakujemy do krystalicznie czystej wody i obserwujemy taniec kilku osobników. Jest to miejsce gdzie przypływają na czyszczenie. Małe rybki wyjadają z ich ciał drobne pasożyty. Dzięki temu w spokoju możemy je obserwować i fotografować w tym wyjątkowym higienicznym momencie;-)
nurkowanie to sport dla odważnych ,podziwiam, ale sam bym sie nie odważył głowy pod wodę schować !dzieki takim ludziom jak Ty ,można to wszystko obejrzeć bez wchodzenia pod wodę ,dzieki wielkie ,fenomenalne ujęcia
Dziękujemy za miłe słowa;-) Pozdrawiamy ciepło