Padang Bai 😉
Kolejny dzień na Bali budzi się do życia, a my razem z nim. Mocna kawa oraz pyszne tradycyjne indonezyjskie śniadanie daje nam zastrzyk energii na cały dzień. Siedzimy przy stoliku i delektujemy się chwilą. Tradycyjne siadanie na Bali nie zalicza się do dietetycznych. Zazwyczaj jest to nasi goreng czyli ryż smażony z warzywami, kurczakiem lub owocami morza. Obowiązkowo z brzydko pachnącą pastą z krewetek i dużą ilością oleju. Jeżeli zamówimy zestaw “special” wówczas na górze potrawy pojawi się sadzone jajko. Może opis nie jest zachęcający, ale nasi goring jest naprawdę smacznym, sycącym posiłkiem.
Dzisiaj jedziemy do Padang Bai małego portowego miasteczka oddalonego godzinę jazdy samochodem od miejscowości Sanur. Kierowca z Diving Indo pojawia się punktualnie o ósmej rano w recepcji hotelu. Wsiadamy do dużego klimatyzowanego busa. Jedziemy do centrum nurkowego gdzie czeka na nas reszta grupy oraz nasz Instruktor Michał. Omawiamy szczegóły nurkowania i ruszamy w drogę. Śpieszymy się, aby uniknąć korków. Bo korki na Bali to duży problem. Kierowcy nie przejmują się przepisami. Jeżdżą według swoich niepisanych zasad. Wbrew pozorom na wyspie bardzo rzadko dochodzi do wypadków. Jak widać w każdym chaosie jest jakaś reguła. Droga mija nam bardzo szybko. Po raz pierwszy od przylotu na wyspę widzimy jej inne bardziej zielone oblicze. Mijamy domki pokryte liśćmi palmy. Rolników zanurzonych po kostki w wodzie podczas sadzenia ryżu. Mają na głowach charakterystyczne stożkowate słomiane kapelusze chroniące ich przed palącym słońcem. Niewiarygodnie zielone Pola ryżowe kaskadami opadającymi w dół. Kramy z jedzeniem, bezdomne łyse psy i dzieci wracające ze szkoły. Tu życie płynie swoim wyznaczonym rytmem. Zaburzają go tylko turyści, którzy przylatują na wyspę.
Docieramy na miejsce. Kierowca parkuje samochód na ulicy, a my udajemy się do restauracji, która znajduje się tuż przy plaży. Wygląda jak miejsce w którym spotykają się surferzy. Drewniane stoliki, figurki bóstw z kamienia ustawione wszędzie. Parasolki Między drzewami rozwieszone kolorowe lampiony. Bardzo wyluzowane miejsce. Omawiamy dzisiejsze nurkowania i wybieramy meni na obiad. Mamy do wyboru zupę z makaronem i warzywami, albo ryz smażony z krewetkami i jajkiem sadzonym. To drugie jedliśmy na śniadanie więc decydujemy się na zupę. Ruszamy w stronę plaży, którą okalają duże egzotyczne drzewa. Klarujemy sprzęt i wypływamy w morze, małymi biało niebieskimi łódkami przypominającymi katamarany. Bardzo szybko dopływamy do miejsca zwanego blou Lagoon. Zanurzamy się w błękicie i doświadczamy piękna, które trudno jest nam opisać. Przenosimy się w zupełnie inny świat. To jak inna obca planeta, którą dopiero poznajemy. Miejsce jest bardzo bogate w niezliczoną ilość krewetek, Leaf Fish, Black Frog Fish, mątw i inne niezwykłe kolorowe stworzenia. Piękne ogrody koralowców, a nad nimi mnóstwo maleńkich przezroczystych rybek. Pływają w gęstej ławicy i rytmicznie zmieniają kieruneki. To zadziwiające, że w tym natłoku, skupisku porozumiewają się tak znakomicie. Blou Lagoon to również idealne miejsce na nocne nurkowanie.
Zostaw komentarz