Bardzo przyjemnym przystankiem w naszej podróży po wyspie Bohol były dwa wiszące mosty nad rzeką Loboc. Zbudowane zostały dla mieszkańców, ale z czasem stały się atrakcją turystyczną;-) Pokonanie mostu w japonkach to ciekawe doświadczenie zwłaszcza kiedy klapek wpada w szczelinę pomiędzy bambusami;-)
Po drugiej stronie mostu lokalna mieszkanka sprzedawała pieczone banany. Posmarowane masłem i posypane cukrem smakowały wybornie. Prosta, ale za to jaka pożywna przekąska. Kiedy wyjeżdżamy w podróż cieszymy swoje podniebienia lokalną kuchnią. Nie boimy się jeść na ulicy.
Przypomniał mi się dzień kiedy dotarliśmy na Cebu i zameldowaliśmy się w hotelu. Było już późno, ale postanowiliśmy przejść się po okolicy. Miła Pani piekła na ruszcie makrele i podawała ją owiniętą w szary papier. Do zestawu dodawał również słodko słony sos w małym pojemniczku. Myślę, że była zdziwiona kiedy nas zobaczyła. Makrela jedzona palcami na ulicy w upalny wieczór smakowała wyśmienicie. Uśmiech sprzedającej bezcenny;-)
Kiedy nacieszyliśmy nasze oczy i uszczęśliwiliśmy kubki smakowe nadszedł czas na rejs rzeką Loboc. Było to bardzo przyjemne doświadczenie. Na barce mogliśmy zjeść obiad i posłuchać muzyki na żywo. Zatrzymaliśmy się w wiosce której mieszkańcy przygotowali kilka atrakcji dla turystów takich jak skoki do wody czy specjalny taniec z dzidami;-) To był naprawdę przyjemny dzień;-)))
Zostaw komentarz