To co łączy ludzi na całym świecie, to potrzeba odczuwania szczęścia i radości. Szczęście jest niczym innym, jak byciem wdzięcznym. Człowiek wdzięczny, to taki, który kocha życie, docenia je i potrafi cieszyć się małymi rzeczami. „Odczuwanie wdzięczności pozwala ci wzrastać i rozwijać się. Wdzięczność wnosi radość i uśmiech w twoje życie oraz życie tych, którzy są wokół ciebie” – Eileen Caddy.
Piątego kwietnia 2021 uczestniczyłam w globalnej medytacji dla uzdrowienia naszej planety, zwierząt i ludzi. W tym samym czasie miliony osób medytowało na całym świecie. Zbiorowe medytacje mogą zdziałać dużo dobrego, co potwierdzili naukowcy. Na początku medytacja sprawiała mi dużą trudność, kiedy inni siedzieli w kwiecie lotosu skupieni na własnym oddechu, zrelaksowani, ja błądziłam gdzieś myślami i spoglądałam ukradkiem na zegarek… o zgrozo upłynęły dopiero dwie minuty. Moje myśli cały czas dokądś biegły, zamiast skupić się na „tu i teraz. Zastanawiałam się nad milionem spraw, które wyrastały jak grzyby po deszczu w mojej głowie. Nie rozumiałam w jaki sposób, można utrzymać jedną pozycję bez ruchu i „myśleć” o niczym. W pewnym momencie nawet stwierdziłam, że medytacja nie jest dla mnie i chyba muszę się z tym pogodzić. Pamiętam dokładnie moment, kiedy wszystko się zmieniło, kiedy osiągnęłam stan głębokiego relaksu i nie miał on nic wspólnego z kwiatem lotosu czy bezruchem, który do tej pory starałam się praktykować. Był to dzień, w którym zaczęłam nurkować… Nie od razu to, zrozumiałam jako początkujący nurek byłam bardziej skupiona na sobie i sprzęcie do nurkowania niż na tym, co dzieje się dookoła mnie, a tym bardziej w moim wnętrzu. Z czasem, kiedy nabrałam doświadczenia, wielki błękit pochłonął mnie bez reszty i nie mam tu na myśli dużych głębokości ponieważ jestem nurkiem rekreacyjnym. To tam pod powierzchnią wody zrozumiałam, co tak naprawdę oznacza panowanie nad własnym umysłem, oddechem i koncentracja na tym, co dzieje się ,,tu i teraz’’. To uczucie było tak przejmujące i piękne, że zapragnęłam doświadczać go również na powierzchni.
Pomogła mi w tym wyobraźnia, dzięki niej podczas medytacji mogłam przenieść się w miejsce, w którym czułam się szczęśliwa, raz była to maleńka wyspa Yeben na Raja Ampat, a innym razem dno Oceanu. Wyobrażałam sobie, że leżę na plaży, a dookoła mnie panuje przejmująca cisza, ale nie zupełna, ponieważ słyszałam odgłosy natury, ptaki i fale przelewające się na powierzchni wody. I chociaż czułam, co dzieje się dookoła mnie to nie znajdowałam się w centrum wydarzeń, skupiałam się na oddechu, wsłuchiwałam się w jego brzmienie. Każdy z nas jest przyzwyczajony do działania, myślenia i życia w ciągłym biegu, ale istotą człowieka nie jest działanie, lecz istnienie. Chwila obecna jest najważniejszą chwilą w naszym życiu, powinniśmy cieszyć się nią, każdą z osobna, w miarę jak przepływają przez nasze życie. Nie musimy siedzieć w kwiecie lotosu, aby zacząć medytować. Możemy wygodnie usiąść, położyć się na macie, znaleźć dla siebie najlepszą pozycję i pozostać w niej koncentrując się na brzmieniu własnego oddechu… Kiedy piszę te słowa świat na chwilę się „zatrzymał”, a ludzie razem z nim. Nasze dotychczasowe, szeroko pojmowane możliwości przemieszczania się stanęły pod znakiem zapytania. Coś co do tej pory było naturalne tak jak lot samolotem zostało nam odebrane…przynajmniej na jakiś czas. Możemy usiąść i się złościć na zaistniałą sytuację, albo wykorzystać ten czas najlepiej jak potrafimy. Wspomnienia – w momencie tak wielu ograniczeń, które zostały nam narzucone, stanowią nasze okno na świat. Przywołuję te, z najodleglejszych zakątków świata, z miejsc w których czułam się naprawdę szczęśliwa. Dlatego dzisiaj stoję na plaży, a twarz mam zwrócona ku wschodzącemu słońcu, pod stopami czuję ciepły piasek, a na twarzy ciepłe promienie. W powietrzu unosi się zapach, kwiatów, oceanu i kawy. To znak, że wyspa budzi się do życia. Rozglądam się dookoła i widzę ludzi, którzy tak jak ja przyszli na plażę, aby obejrzeć wschód słońca. Jedni medytują w kwiecie lotosu, inni patrzą przed siebie i cieszą się chwilą obecną, a jeszcze inni dopiero wstali, ponieważ spali na plaży… Tak wygląda „dzień dobry” na wyspie Gili Trawangan, jednej z trzech małych wysepek położonych na morzu Balijskim w Indonezji.
Poranne rytuały są dla mnie ogromnie ważne, to one wprowadzają w nowy dzień. Oczywiście zmieniają się wraz z miejscem, w którym obecnie się znajduję. Teraz jestem na Gili gdzie bardzo popularna jest Sup joga (joga uprawiana na desce). Taka joga nie tylko uczy dyscypliny i wzmacnia mięśnie w naszym ciele, ale również poprawia koncentrację, zwłaszcza skupia naszą uwagę na zachowaniu równowagi, jeden nieskoordynowany ruch i wpadasz do wody – zaczynasz się śmiać i nie masz siły wejść z powrotem na deskę…. to również świetna zabawa. Wyspa Trawangan ma zaledwie 3 km długości i 2 km szerokości, jest największą spośród dwóch siostrzanych wysp Gili Air i Gili Meno. Cieszy się również największą popularnością wśród turystów. Na wyspę można dostać się szybką łodzią, podróż z Bali zajmuje od 2,5 do 3 godzin w zależności od warunków panujących na morzu. Wschodnia część wyspy jest najbardziej rozwinięta, znajduje się tam niewielki port, do którego przypływają łodzie z turystami i towarami. Prawie wszystkie produkty spożywcze, jak i słodką wodę, trzeba dostarczyć na wyspę z Bali lub Lombok, oddalonego 10 minut płynięcia lodżią od Gili. W centralnej części wyspy rosną palmy kokosowe, tam też mieszkają lokalni mieszkańcy, którzy sprzedają olejki kokosowe w małych szklanych buteleczkach, najczęściej po Red Bullu. Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, ale kiedyś wyspę porastał gęsty las i żyły tu jelenie, które zażywały morskich kąpieli.
Gili Trwangan życie koncentruje na plaży, która jest niezwykle piękna, długa, szeroka z białym koralowym piaskiem. To tu gromadzą się turyści i odbywają się najlepsze imprezy. Wzdłuż linii brzegowej jest również najwięcej restauracji, kawiarni, sklepów z pamiątkami do których wchodzimy bez butów, aby nie nanieść piasku do środka. Jest również meczet, z którego kilka razy dziennie słychać nawoływania do modlitwy. Nieco dalej usytuowane są centra nurkowe, hotele, te bardziej i te mniej luksusowe oraz gest housy. Wyspę w dużej mierze odwiedzają Beck Pakersi, skuszeni „wyluzowanym” klimatem. Lokalne restauracje i bary nie tylko oferują drinki i smaczne posiłki, ale również zachęcają do spróbowania lokalnych specjałów: grzybów halucynogennych, które po spożyciu mogą wywoływać halucynacje wzrokowe i nie tylko. Podczas spacerów po plaży można natknąć się na turystów tańczących w morzu lub na piasku, uśmiechających się do siebie i pogrążonych we własnym świecie. Pomimo, że indonezyjskie przepisy dotyczące narkotyków, są bardzo surowe i kategorycznie zabraniają zarówno posiadania jak i spożywania tego typu używek. Na wyspie można kupić grzyby halucynogenne bez problemu, są powszechnie dostępne i reklamowane.
Po Gili Trawangan można poruszać się pieszo, na rowerze albo konną bryczką o nazwie cidomo. Konie są małe, wyglądają niczym wyrośnięte kuce. Z dużym wysiłkiem ciągną bryczkę z walizkami i turystami z nadprogramowymi kilogramami. Na wyspie zabronione są wszelkie pojazdy silnikowe. Rowery można wypożyczyć wszędzie w lepszym lub w gorszym stanie, dostaniemy też linkę zabezpieczającą przed kradzieżą. I tu od razu pojawia się pytanie: Kto chciałby ukraść rower na tak małej wyspie, którą można objechać rowerem w niespełna dwie godziny? Otóż okazuje się, że osoby wracające nad ranem z imprez, bardzo często wsiadają na nie swoje rowery i wracają na nich do hoteli. Następnego dnia właściciele wypożyczalni szukają rowerów po całej wyspie… Nie tylko turyści czują się dobrze na Gili Trawangan, ale również lokalne koty. Wyróżnia je piękne rude umaszczenie, ale także nietypowe ogony. Wyglądają tak jakby ktoś je obciął, są powyginane, pokręcone, krótkie i karłowate. Zwierzęta przychodzą na świat z taką genetyczną mutacją. Na wyspie mieszka mnóstwo kotów większość z nich ma domy i swoich opiekunów, ale jest również dużo bezdomnych zwierząt. Dlatego w 2013 roku została powołana specjalna organizacja o nazwie Cats Of Gili, której zadaniem jest zapewnienie kotom opieki medycznej, jak również dbanie o ich wyżywienie. Koty prowadzą wyspiarski, leniwy tryb życia, odpoczywają godzinami na plaży w cieniu drzew, a w lokalnych restauracjach proszą o jedzenie.
Nurkowania u wybrzeży wysp Gili nie należą do najpiękniejszych, wiele osób może poczuć się rozczarowanych skuszona pięknymi widokami na powierzchni. Kiedyś pobliskie rafy tętniły życiem, były piękne, kolorowe i zdrowe. Dzisiaj ich skamieniałe szczątki ocean wyrzuca na brzeg. Ocieplenie klimatu, w połączeniu z niszczycielską działalnością ludzi przyczyniły się do ich obumierania. Najbardziej rafom zaszkodził człowiek, który chcąc zmaksymalizować swoje połowy wykorzystywał do łowienia ryb własnej produkcji bomby i cyjanek. Te dwie metody nie tylko zabijały ryby, ale również w sposób nieodwracalny niszczyły rafę koralową i siedliska morskie. Dzisiaj tego typu praktyki są zabronione, niestety nie da się cofnąć wydarzeń z przeszłości. Można jedynie spróbować naprawić to, co zostało zniszczone na tyle, na ile jest to możliwe. W 2020 roku powstała Organizacja Gili Eco Trust, której celem jest ochrona raf koralowych i życia morskiego. Od momentu powstania organizacji sytuacja zaczęła się nieznacznie poprawiać, przede wszystkim postawiono na edukację, zaangażowano do ochrony siedlisk morskich, lokalnych mieszkańców. Zaczęto sadzić rafę. GET rozszerzyło swoją działalność o wiele innych projektów, takich jak zrównoważona turystyka, recykling, selekcja śmieci, które zaczęły przynosić zauważalne efekty. Nurkowania u wybrzeży wysp Gili pomimo zniszczonych raf, cieszą się dużym zainteresowaniem wśród turystów. Zazwyczaj wybierają jeden albo dwa dni nurkowe. Sezon nurkowy, trwa praktycznie przez cały rok. Podczas nurkowania można się natknąć na sporą grupę żółwi, które pływają niedaleko brzegu w poszukiwaniu traw morskich. Na wyspie panuje ciepły, tropikalny klimat z porą suchą (maj -październik) i deszczową (listopad – kwiecień). Obecnie klimat uległ zmianie na całym świecie, dlatego nie przywiązywałabym się do powyższego podziału.I chociaż inaczej wyobrażałam sobie to miejsce w momencie, kiedy było tylko w sferze moich marzeń, to pokochałam je ze wszystkimi jego niedoskonałościami.
Zostaw komentarz