Różne są definicje raju i dla każdego to słowo oznaczy coś zupełnie innego, ale jedno jest pewne, każdy przynajmniej raz w życiu chciałby doświadczyć takiego miejsca, które nazwałby rajem na ziemi. To nic złego, że marzymy o tym co piękne i wyjątkowe, wręcz przeciwnie uważam, że świat jest skonstruowany w taki sposób, aby każdy z nas mógł doświadczać dobrych rzeczy każdego dnia. Musimy tylko spełnić jeden warunek – zamienić złe myśli pojawiające się w naszych głowach na te dobre, pozytywne i zacząć czerpać z życia jak najwięcej. Nie jest to łatwe, ale możliwe….
Raj na ziemi, chyba go znalazłam na Filipinach i nosi nazwę Kalanggaman Island. To niezwykłe miejsce ukryte jest pomiędzy Cebu, a wyspą Bohol. Piasek na wyspie to nic innego jak sproszkowany biały koralowiec, który idealnie się komponuje z krystalicznie czystą wodą, nadając jej niepowtarzalny kolor, a raczej kilka kolorów od błękitnego, poprzez niebieski, aż do nasyconego granatu. Kalanggaman jest maleńką bezludną wyspą, którą porastają palmy kokosowe. Po środku wyspy stoi rozlatujący się, zbity z kilku desek sklep z bardzo znikomym asortymentem, ciepła coca cola, woda i chipsy. Każdego dnia na Kalanggama przypływa kilka łodzi z turystami i obsługą, rzucają kotwice na plaże i cumują łodzie. Na brzeg schodzą po kołyszących się na wodzie trapach i od tej pory każdy ma kawałek raju tylko dla siebie…
Nasza łódź przypływa jako ostatnia, ponieważ nurkowaliśmy u wybrzeży wyspy. Zauroczyła nas ściana, opadająco pionowo w dół, gorgonie, ławice ryb, ślimaki, żółwie, skrzydlice, rekin kosogon i wiele innych przepięknych stworzeń, które zamieszkują pobliskie rafy.
Na wyspie jemy pyszny obiad, pływamy, i cieszymy się chwilą..
Zostaw komentarz